Ortopedzi w Śremie. Ortopedzi w Środzie Wielkopolskiej. Alergia w Jarocinie. Ból barku w Jarocinie. Ból biodra w Jarocinie. Lek. Andrzej Szymczak - ortopeda z miasta Jarocin. Sprawdzaj opinie i umawiaj wizyty w największym serwisie z lekarzami w Polsce.
Jeżeli ktoś przesadzi, zrobi coś niewłaściwego, nikt o tym na drugi dzień nie mówi. Dziś alkohol ma scalać. Kiedyś to, czy się piło i co się piło, służyło odróżnieniu się od
O tym się nie mówiło, nie myślało, nie rozmawiało. Teraz dopiero dotarło do nas, jak to było ważne, i jesteśmy bardzo dumni. Mamy przecież w rodzinie kogoś, kto ocalił człowieka.
W tym dylemacie rozpoznałaby się narratorka "Nikt o tym nie mówi" Patricii Lockwood, kobieta uzależniona - jak my wszyscy - od mediów społecznościowych, ale w przeciwieństwie do
Środa o Strajku Kobiet: Nie to, że zachęcam do podkładania bomb mk, mnie 02.02.2021, 23:30 / aktualizacja: 00:35. Udostępnij:
Vay Nhanh Fast Money. Tak źle w Środzie Wielkopolskiej jeszcze nie było. Miejscowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna ma ręce pełne roboty. - Tylko wczoraj, w niedzielę, dzwoniło do nas ponad sto osób - mówi Maria Deręgowska, powiatowy inspektor sanitarny. Pracownicy Sanepidu apelują o dystans społeczny i nie organizowanie dużych uroczystości rodzinnych. - Pomyślmy o innych! - mówi Deręgowsk Na kwarantannie w powiecie średzkim są już 249 osoby. To najświeższe dane, z poniedziałku (24 sierpnia) z samego południa. Wiadomo, że COVID-19 zdiagnozowano u kolejnych osób. - Mamy już 16 aktywnych przypadków - mówi Deręgowska i tłumaczy, że dwa przypadki to małżeństwo, a kolejne dwa to ojciec z córką. Wszystkie pozostałe zachorowania nie są ze sobą powiązane. - Trzech obywateli Ukrainy, którzy są zarażeni, a którzy przebywają w izolatorium w Poznaniu również nie zarazili się od siebie, ale od innych osób - mówi Deręgowska. Co to oznacza? Że nie można zidentyfikować, gdzie i kiedy doszło do zarażenia. - Ktoś mógł wrócić z wakacji, albo spotkać się z kimś, kto wrócił z wakacji, a nie miał objawów - domyśla się inspektor Sanepidu i dodaje, że w związku z tym żaden zakład pracy, ani inna instytucja nie zostały zamknięte. CZYTAJ: Koronawirus. Polska szczepionka na COVID-19 już we wrześniu! Naukowcy z Poznania są na ostatniej prostej Teraz najważniejsze to zachowanie dystansu społecznego, noszenie maseczek w miejscach publicznych i dezynfekcja rąk. Zachorowań może być więcej. - Dlatego przed sezonem jesiennym rekomendujemy zaszczepienie się przeciwko grypie - mówi Deręgowska. Express Biedrzyckiej - Bartosz Arłukowicz
Tak poznański parlamentarzysta Bartłomiej Wróblewski skomentował zachowanie protestujących podczas sobotniego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. Grupa przeciwników PiS wykrzykiwała wulgaryzmy pod adresem szefa partii rządzącej. "Odpowiedzialność polityczną za to ponosi Platforma Obywatelska" – stwierdził Bartłomiej Wróblewski. Podjudza duże grupy ludzi, to nie jest oczywiście większość, ale realnie w każdej miejscowości może to być kilkadziesiąt osób, choć one też przyjeżdżają z różnych części kraju, to nie są osoby, które działają tylko lokalnie. Choć i takie tam były, przekonując, że można stosować każdy środek, żeby skrytykować i uprzykrzyć życie politycznych przeciwników i to jest sytuacja, która się wymknie spod kontroli. Któraś z tych osób w pewnym momencie użyje przemocy, wyciągnie nóż - mówi poseł Wróblewski. Poseł przypomniał atak na biuro poselskie PiS z 2014 roku. Wtedy zginął pracownik – Marek Rosiak. Bartłomiej Wróblewski o eskalację emocji oskarżył także część mediów i publicznych komentatorów. Wymienił przy tym Romana Giertycha, który twierdził, że jego rodzina i znajomi nie rozpoznali na spotkaniu nikogo z Kórnika. W rzeczywistości brali w nim udział chociażby kórniccy radni. Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat: Łukasz Kaźmierczak: Wizyta prezesa PiS w Poznaniu była głośna. Padło wiele słów, także niecenzuralnych, to z ust protestujących. Prezes Kaczyński też o tym mówił, wspomniał o dużym kontraście, pomiędzy tym co było na sali, a co działo się przed salą, chociażby w Kórniku, gdzie protesty były tak obsceniczne, że prezes nazwał je „kulturową degradacją”. W mediach społecznościowych towarzyszyło im duże zażenowanie. Niezależnie od poglądów. Pewne zasady chyba zostały przekroczone. Bartłomiej Wróblewski: Na sali byli zwolennicy i osoby krytyczne wobec PiS. Nie jest tak, że byli to, jak sugeruje opozycja, jedynie członkowie PiS. Padały z sali krytyczne pytania. Wszystkie pytania były pytaniami trudnymi. Także ten zarzut, jest zarzutem nieprawdziwym. Natomiast to, co widzieliśmy przed tym centrum konferencyjnym w Kórniku, to była już oczywista barbaria, jeśli chodzi o liczbę przekleństw, liczbę wulgarnych gestów, można było odnieść wrażenie, że część tych osób jest pod wpływem jakichś środków odurzających. Ale niech każdy oceni sobie sam oglądając filmy w internecie. Odpowiedzialność polityczną za to ponosi Platforma Obywatelska, która podjudza duże grupy ludzi, to nie jest oczywiście większość, ale realnie w każdej miejscowości może to być kilkadziesiąt osób, choć one też przyjeżdżają z różnych części kraju, to nie są osoby, które działają tylko lokalnie. Choć i takie tam były, przekonując, że można stosować każdy środek, żeby skrytykować i uprzykrzyć życie politycznych przeciwników i to jest sytuacja, która się wymknie spod kontroli. Któraś z tych osób w pewnym momencie użyje przemocy, wyciągnie nóż, mieliśmy już taki przypadek z atakiem w biurze poselskim PiS i zabicia pracownika biura. Marek Rosiak. Tak to był chyba 2014 rok. Ale patrząc na tę grupę może nie bardzo dużą, ale chyba nawet ponad stuosobową, nie można mieć wątpliwości, że kiedyś doprowadzi to do tragedii. To prawda. Tym bardziej, że profesor Stanisław Żerko, który nie jest wybitnym zwolennikiem PiS, jest raczej krytykiem, mówił, że jego żona uczestniczyła w tym spotkaniu i tam dochodziło do opluwania uczestników i wyzywania od pisowskich… I teraz trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego w przekazach takich mediów jak Gazeta Wyborcza czy Epoznan jest cały czas informacja w taki sposób formułowana, albo po prostu podawana nieprawda, w taki sposób, żeby te emocje podkręcić. Podam kilka przykładów. Informacja nieprawdziwa dotycząca tego pojawiła się na portalu Epoznan. Od tego się zaczęło, że prezes spotka się z mieszkańcami Zalasewa, podczas gdy spotkanie miało być z mieszkańcami aglomeracji poznańskiej, chodziło o to, żeby podkręcić emocję, że prezes przyjeżdża właśnie do Zalasewa. Inny przykład to Gazeta Wyborcza i podkreślanie, że prezes spotyka się z garstką sympatyków, że sala będzie trzy razy mniejsza, a spotkanie jest utrzymywane w tajemnicy. To są chwyty polityczne. To jeszcze nie jest element przemocy, jaki nastąpił później. Tak, ale każdy z tych zabiegów ma na celu wywołanie niechęci, obrzydzenia, wzbudzenia złości wśród ludzi. Gdyby szukać winnych to może Roman Giertych, który apelował do swoich ziomków w Kórniku, żeby „przywitali” prezesa Kaczyńskiego. Oczywiście, też przedstawiał nieprawdziwe informacje w mediach, sugerując choćby, że na sali nie było nikogo z Kórnika, bo jego znajomi i rodzina nikogo nie rozpoznali, mimo, że było tam kilkadziesiąt osób z Kórnika, chociażby radni miejscy i mieszkańcy. W gruncie rzeczy, to jest informacja prosta do zweryfikowania, ale nie ma woli, żeby ją zweryfikować. Padło takie zdanie z ust prezesa Kaczyńskiego, że w Irlandii ludzie do siebie strzelali, a mimo to potrafili w pewnym momencie usiąść i dojść do konsensusu. I chyba padło zdanie, że to jest sytuacja ekstremalna. Niezależnie od poglądów politycznych, bo przecież nie wszyscy, którzy protestowali przeciwko wizycie prezesa byli pod wpływem. Oczywiście, że nie. Były tam osoby skrajnie wulgarne i agresywne, były osoby, które działały na zimno i podburzały tłum, a były osoby, które chciały wyrazić swój sprzeciw wobec Prawa i Sprawiedliwości. I ta trzecia grupa jest zjawiskiem naturalnym w warunkach demokracji. Padło takie zdanie. Że to jest zadanie na najbliższą kadencję – różnić się w sposób daleki od plucia na siebie. Prezes mówił o tym chyba na spotkaniu w Poznaniu. Może też w Kórniku. Że została przekroczona taka linia, która powinna powodować, że wszyscy myślący zdroworozsądkowo ludzie powinni się zastanowić, do czego to prowadzi. Jeszcze chciałem dodać, że taką osobą, oprócz pana Romana Giertycha, która podkręcała emocje, była pani Jadwiga Rotnicka. Też przekazywała nieprawdziwe informacje. To było już po spotkaniu. Odpowiedziałem merytorycznie na jej zarzuty, że to brakuje odwagi do rozmowy z Polakami. Co oczywiście jest nieprawdą. W zeszłym tygodniu miałem dyżur poselski w gminie Kórnik i zorganizowałem 13 spotkań. Mógł przyjść na nie każdy, kto chciał. Spotykałem się i z sympatykami PiS, ale w znakomitej części były to osoby, których poglądów nie znam, albo mogłem się domyślać, że są inne. Z drugiej strony spodziewaliście się państwo pewnie, że powitanie nie będzie zbyt miłe. W Wielkopolsce, w części Poznania, w aglomeracji poznańskiej… Nikt nikomu nie zabrania wyrażać swoich poglądów. Ale wyrażanie poglądów powinno mieć charakter cywilizowany. Aczkolwiek zastanawiałem się długo, czy dobrze pan zrobił, chcąc zorganizować spotkanie w Zalasewie, do którego nie doszło ostatecznie, bo w piątek rozmawiałem z Markiem Sternalskim, który mówił, że 75 procent mieszkańców głosuje tam na Platformę Obywatelską. Ale czy to oznacza, że Konfederacja, Lewica, Hołownia i PiS nie mają prawa spotykać się w Zalasewie? To jest absurdalne. Oczywiście każdy ma prawo. Po drugie spotkanie miało się odbyć w gminie Swarzędz, ponieważ wszystkie sale w sobotę były wynajęte na śluby, zwróciłem się do burmistrza Mariana Szkudlarka, którego wspieraliśmy na wiele sposobów, między innymi jeśli chodzi o budowę ośrodka dla osób niepełnosprawnych w Swarzędzu, albo budowę ulicy Grudzińskiego czy ulicy Polskiej za 8 milionów złotych w Zalasewie. Wstępnie miał pan zgodę? Poprosiłem o wskazanie sali, wiedząc, że jest taka hala, która nazywa się Swarzędzką Salą Koncertową, w której odbywają się różne wydarzenia, to nie jest sala szkolna, nie ma tam zajęć dydaktycznych, nie standardowo, odbywają się tam różne wydarzenia gminne. Została zbudowana z pieniędzy publicznych, czyli wszyscy mieszkańcy powinni mieć możliwość korzystania. Ta sala została wskazana, sytuacja, w której sala została sprawdzona, właściciel przesłał zdjęcia tej sali, trudno więc powiedzieć, że to była idea kogoś z góry, żeby spotkać się akurat w Zalasewie. Spotkanie miało się odbyć w Swarzędzu. Ale trzeba powiedzieć, że aby demokracja mogła funkcjonować, muszą się odbywać spotkania, to chyba lepszy sposób komunikacji niż za pomocą internetu czy telewizji. W tak wielkim mieście jak Poznań jest pewnie kilkadziesiąt sal. Ale im mniejsza gmina tym jest to trudniejsze, jeżeli będą istnieć tego rodzaju ograniczenia administracyjne, będziemy mieli do czynienia z realnym ograniczeniem pluralizmu i demokracji. Może skończmy ten wątek i porozmawiajmy o samej treści wystąpienia prezesa PiS. Bardzo dużo słów padło na temat węgla, cukru i zboża. Taka triada, która się przewija. Prezes Kaczyński powiedział, że nie zabraknie tej zimy w żadnym polskim domu węgla. To jest mocna deklaracja. Jeden z obserwatorów napisał, że prezes trochę się podłożył, bo co jeśli zabraknie, chociażby w jednym lokalu? Zakładamy, że te działania, które prowadzi rząd, są prowadzone kilkutorowo i ostatecznie ten węgiel wszyscy będziemy mieli. Ta sytuacja raczej powinna skłonić do refleksji czy to zamykanie kopalń, które proponowała Platforma Obywatelska, nie było działaniem niemądrym. Moim zdaniem było niemądrym. Po pierwsze dlatego, że węgiel jest jedynym surowcem, jaki mamy tu na miejscu i możemy w razie kryzysu używać. Po drugie nie liczono się z interesem większości Polaków. Węgiel też pod wieloma względami jest surowcem potrzebnym. Ale nie ma problemu z cukrem. Tutaj panika chyba jest irracjonalna. Jest irracjonalna. Także niepokój, jeśli chodzi o zboże, jest irracjonalny. Polska będzie pomagać Ukrainie w eksporcie zboża, ale zrobimy wszystko, żeby nie tracili na tym polscy rolnicy. PiS dba o interes polskich rolników, ta suwerenność żywnościowa jest jednym z filarów naszej polityki w tym obszarze. Coś z pańskiego podwórka – kwestie sprawiedliwości. To też padło na tym spotkaniu. Prezes Kaczyński pytany o to, co znaczy dość w odniesieniu do relacji Polski z Unią Europejską dotyczących bieżących kwestii wokół KPO. Powiedział, że dość, to znaczy, że chcemy przystąpić do zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości i później dodał, że chodzi o zniesienie immunitetu dla sędziów i parlamentarzystów. Nie ma żadnych wątpliwości i to widzę po ilości osób przychodzących do mojego biura poselskiego z prośbą o pomoc w sprawach procesowych, cywilnych, karnych też różnych spraw rodzinnych dotyczących alienacji rodzicielskiej, więc kontynuacja reformy wymiaru sprawiedliwości jest absolutnym pewnikiem i koniecznością. Tym czego ja bym sobie życzył, żeby po stronie opozycji wyłoniła się grupa ludzi, którzy chcą rozmawiać na spokojnie na ten temat. Ale wie pan, jak to będzie wyglądało. Opozycja powie, że chcecie znieść immunitety sędziom, więc musi iść do Brukseli skarżyć się na ograniczanie niezależności polskich sądów. W niektórych państwach europejskich nie ma immunitetów, a w wielu są dużo bardziej ograniczone niż w Polsce. Zakładając, a powinniśmy do tego dążyć i nalegać, że mamy jeden standard w Europie, a nie więcej jak do tej pory wyglądało, bo jesteśmy karceni za to, co funkcjonowało w Niemczech czy Hiszpanii, to trudno kwestionować to pod kątem prawa europejskiego. Trudno też kwestionować te zmiany pod kątem standardów polskiej Konstytucji. Ale gdyby była grupa ludzi, która chce spokojnie rozmawiać, nie próbować nadużywać autorytetu i prawa europejskiego, a w szczególności Konstytucji, próbując nie szukać najlepszego rozwiązania, tylko próbując powiedzieć, że każda zmiana jest niemożliwa ze względu na prawo wyższego rządu. Jeszcze jedno krótkie pytanie. Padła kwestia immunitetów poselskich i mamy przykład poznańskiego rowerzysty i parlamentarzysty Franciszka Sterczewskiego. To jest dobry pomysł, żeby w takich przypadkach poseł nie mógł się zasłaniać immunitetem? Na pewno przestrzegałbym przed takim myśleniem. Bo zdarzyło się coś w Poznaniu, Franciszek Sterczewski jechał pijany i w związku z tym dokonujemy zmian w prawie, bo będziemy wtedy w sposób populistyczny reagować. Wydarzenie było żenujące, wszyscy mogli go obejrzeć, myślę, że dla Franka Sterczewskiego to wstyd na wiele miesięcy i lat. Ale to nie jest podstawa, żeby dyskutować nad zniesieniem lub zmianą immunitetów. Są inne racje. Być może ten immunitet powinien zostać ograniczony. To sprawa do dyskusji. Przestrzegałbym, żeby zmieniać prawo na podstawie jednego zdarzenia, to jest cały czas ta presja, mamy wypadek i musimy zmienić przepisy ruchu drogowego. Nie możemy w taki sposób działać. Z drugiej strony poseł nie powinien być ponad prawem. Ale też nie powinien być pozbawiony całkowicie ochrony. Ale myślę, że tutaj sankcją największą jest wstyd i zła atmosfera, które będą się latami ciągnąć. Miejmy nadzieję, że chociaż temperatura dyskusji się obniży. Musimy bronić wolności słowa i wolności zgromadzeń. Mają do niej prawo ci, którzy są w większości i mniejszości. Muszą się odbywać spotkania z wyborcami, nie może być tak, że Konfederacja, Lewica czy Hołownia, miałyby nie prowadzić spotkań, bo na jakimś terenie jest inna większość. To są działania antywolnościowe.
Przez ostatnie miesiące cała Polska mówiła o wójcie z powodów jego problemów alkoholowych. Michał Kraszkiewicz zapowiedział też, że będzie się starał ocieplić wizerunek gminy: Od jutra zabieramy się za projektowanie stacji uzdatniania wody. Na początek będzie to Janków oraz Pólko. Żebyśmy byli przygotowani do pozyskiwania środków, które będą w przyszłym roku do rozdysponowania, to dobrze by było, żeby te projekty już były, żeby one czekały, żebyśmy jak najszybciej te projekty mogli przeprowadzić. My mamy 25 sołectw i chciałbym, żeby każde sołectwo czuło, że ma to wsparcie od urzędu gminy i że te inwestycje na całym terenie gminy Żelazków będą realizowane. Przed nami trudny okres rozpisania tego planu, ale jestem dobrej myśli - mówi nowowybrany wójt. Michał Kraszkiewicz przez ostatnie miesiące był komisarzem wyborczym w gminie Żelazków. Wcześniej przez 18 lat pracował w starostwie powiatowym w Kaliszu.
Kolegiata Zwiedzanie miasta najlepiej rozpocząć od kolegiaty, która znajduje się blisko rynku. Kościół NMP Wniebowziętej to budowla gotycka. Jej bryła z czerwonej cegły z kwadratową wieżą góruje nad zabudową starego miasta. Budynek pochodzi z początku XV wieku, ale w późniejszym okresie doczekał się kilku dużych prac budowlanych zmieniających nieco jego charakter. Przede wszystkim w latach 1598-1602 dobudowano od południa renesansową kaplicę Gostomskich. Dużą atrakcją jest na pewno zwiedzanie podziemi kościoła. Niestety jest to możliwe rzadko. Najczęściej podczas Średzkich Sejmików Kultury. Krypta znajduje się pod Kaplicą Gostomskich. W środku zobaczymy osiem trumien i jedną małą. Spoczywa w nich ksiądz Ludwik Jażdżewski (1838 – 1911), który od 1890 roku do śmierci był proboszczem w kolegiacie. Ten zasłużony działacz społeczny i parlamentarzysta był ostatnim zmarłym pochowanym w kolegiacie. Pozostałe trumny pochodzą z XVIII wieku. W jednej z trumien spoczywają szczątki kobiety. U jej stóp spoczywa trumienka niemowlęca. Według archiwistów kościelnych pochowano tutaj synka Józefa Zabłockiego- Hilarego. Rynek Po zwiedzeniu kolegiaty warto spacerem przejść na Stary Rynek. Na przestrzeni wieków układ przestrzenny średzkiej Starówki prawie się nie zmienił. Zmianom ulegały natomiast tworzące ją budynki. Obecnie, większość zabudowy pochodzi z XIX i początku XX wieku. Nie brakuje tu ciekawych kamienic o urozmaiconych fasadach i detalach architektonicznych. W ostatnich latach płyta rynku została całkowicie zmieniona. W upalne dni lata na rynku ustawiane są kurtyny wodne. Dla dzieciaków to miejsce na niezłą zabawę. Wieża ciśnień Z rynku również pieszo możemy ulicą Dąbrowskiego przejść pod kolejny ciekawy budynek – wieżę ciśnień. To zbiornik wodny służący do wyrównywania ciśnienia w wodociągu. Woda jest wtłaczana do zbiornika za pomocą pomp i w razie potrzeby pokrywa chwilowy wzrost zapotrzebowania. Pierwszy projekt wieży ciśnień powstał 1904 roku w Bremen w Niemczech. Jednak nie wiadomo, dlaczego powstał nowy projekt. Wieżę postawiono w dwa lata, między 1910 a 1911 rokiem. Budynek przez wodociągi był wykorzystywany do roku 1998. Dzisiaj jest już tylko jedną z atrakcji, to obok wieży kolegiaty najwyższy budynek w mieście. Często udostępniany dla turystów. Jednak, by wspiąć się na sam szczyt, skąd rozpościera się panorama miasta, odważni muszą pokonać wiele wykonanych z metalu ażurowych schodów. Patrząc pod nogi doskonale widzimy zwiększającą się wysokość. Na samej górze czeka przeprawa po drabinie w wąskim tunelu. Kolej wąskotorowa Kolejka wąskotorowa to kolejna atrakcja Środy. Jednak także największa przegrana tego miasta. Z powodów finansowych parowóz obsługujący turystyczną trasę do Zaniemyśla został zamieniony na lokomotywę spalinową. To niestety już nie ten sam klimat. Nic nie zastąpi posapywania, gwizdu i dymu wydobywającego się z prawdziwej lokomotywy napędzanej parą wodną. Powiatowa Kolej Wąskotorowa powstała w latach 1898-1902. Trasa prowadziła z miejscowości Kobyle (dzisiaj ta wieś znajduje się już w granicach miasta Poznań) przez Tulce, Krerowo, Szlachcin, Środę Wielkopolską do Zaniemyśla. Dzięki tej kolei chłopi mogli dowozić płody rolne na rynek, ale korzystali z niej również robotnicy zatrudnieni w Poznaniu. W latach powojennych kolej wąskotorowa powoli zaczęła tracić na znaczeniu, a w 1977 zlikwidowano odcinek Tulce – Środa Wielkopolska. Ruch pasażerski na tej trasie trwał jeszcze do 2001 roku. Dzisiaj kolejka jeździ tylko w sezonie letnim w niedzielę, na ogół na trasie Środa – Zaniemyśl. Zabytkowy Rolls-Royce Odwiedzając Środę możemy na ulicy zobaczyć nietypowy pojazd. To replika legendarnego modelu Rolls-Royce Silver Ghots z roku 1907 wykonana przez średzkiego konstruktora Jerzego Golbę. Auto powstawało przez pięć lat według oryginalnych planów. W pewnych elementach pojazd oczywiście różni się od swojego pierwowzoru. Koła są mniejsze, gdyż pochodzą od jaguara. To świadomy zabieg konstruktora mający związek z zastosowanym silnikiem, który również jest współczesną konstrukcją i pochodzi od samochodu Ford Scorpio i mocy około 120 KM. Auto z 1907 roku miało silnik około o mocy 40 – 60 KM. W poszukiwaniu zła Środa Wielkopolska liczy ponad 20 tysięcy mieszkańców. Dużym zaskoczeniem może być informacja, że wiele ulic nawet w centrum nie jest skanalizowanych. Widok szambowozu podczas pracy nie jest tu niczym niezwykłym. W latach 80-tych Lech Janerka śpiewał: „Ciemnych przejść Późnych pór Zakamarków, schodów, wind Baru, park Końca tras Brudnych ulic gdzie jest mrok Strzeż się tych miejsc” To było o zaniedbanych dzielnicach Wrocławia. Starych kamienicach, z których odpada tynk i strach wejść do środka. Wrocław doczekał się dużych inwestycji i remontów. To dzisiaj jeden z większych ośrodków turystycznych na mapie Polski. Gdybyśmy chcieli nakręcić teledysk do tej piosenki to w Środzie znajdziemy wiele miejsc do wykorzystania. Nie piszę tego złośliwie po prostu uwielbiam fotografować takie miejsca. Ale Środa ma też swoją mroczną historię. To tutaj kilka lat temu doszło do jednego z bardziej makabrycznych morderstw w Polsce. Zamordowano znaną w mieście fryzjerkę. Zrobił to jej mąż na oczach ich dziewięcioletniego wówczas synka, upozorował porwanie i namówił synka by podczas przesłuchania kłamał i dawał mu alibi. Czy takie wydarzenia zostawiają ślad? Niektórzy uważają , że tak. A może są miejsca, gdzie zło ma większą moc? Wchodzimy na niebezpieczne tory, lepiej zwiedzajmy dalej Środę i jej okolice. Muzeum w Koszutach Planując wycieczkę do Środy warto zatrzymać się po drodze w Koszutach oddalonych o 5 kilometrów i zwiedzić dworek szlachecki, w którym znajduje się Muzeum Ziemi Średzkiej. Wioska zawdzięcza swoją nazwę „koszutom”, czyli jeleniom zamieszkującym rozległe lasy, które kiedyś zajmowały ten teren. Dwór powstał około 1760 roku prawdopodobnie dla Józefa Zabłockiego. Wzniesiony został na planie prostokąta z narożnymi alkierzami. Budynek parterowy z mieszkalnym poddaszem. Muzeum powstało w roku 1966 i gromadzi muzealia związane z historią regionu średzkiego oraz z obyczajowością dworską. Obok parku znajduje się piękny ogród, który również warto zobaczyć. Wiatraki W Koszutach tuż przy drodze numer 11 stoją trzy zabytkowe wiatraki. To smutny widok, z każdym rokiem popadają w coraz większą ruinę, a przecież to budynki wpisane na listę zabytków. W to miejsce trafiły w roku 1970. Zostały przeniesione z pobliskich: Jarosławca, Pałczyna i Pęczkowa. Jeden z wiatraków pochodzi 1755 roku, drugi z roku 1783, trzeci natomiast jest trochę młodszy, ponieważ jego powstanie datowane jest na połowę XIX wieku.
MB Boxing Night 12 w Środzie Wielkopolskiej. MB PromotionsMB Boxing Night 12 w Środzie Wielkopolskiej. Damian Wrzesiński, wielkopolanin, kibic Lecha Poznań z kolejnym sukcesem w zawodowym ringu. Tym razem w nowej kategorii wagowej. Debiutanci bez kompleksów podczas MB Boxing Night 12 w Środzie pierwsi do pojedynku na ringu stanęli Gabriel Blezień i Paweł Baran. Debiutanci stoczyli wyrównaną walkę. Po jednym z ciosów wyprowadzonych przez Blezienia na twarzy Barana pojawiła się krew. Pięściarz Galicji Sędziszów wytrzymał trwający cztery rundy pojedynek. Na punkty zwyciężył nieznacznie Gabriel Blezień ze stajni MB PromotionsDrugie starcie to pokaz mocnego, ostrego boksu. Arkadiusz Zakharyan i Gruzin, Bukhuti Tatishvili nie oszczędzali się na ringu. Była krew, był potem, niekoniecznie łzy i jednogłośna decyzja sędziów o wygranej Arkadiusza Zakharyana. Polacy dominowali na ringu podczas MB Boxing Night 12Po debiutantach przyszedł czas na pojedynek wagi superśredniej. Najpierw w zakontraktowanej na sześć rund walce zaprezentowali się Karol Welter i Emmanuel Feuzeu z Kamerunu. Rywal Polaka prezentował mocno defensywny styl. Jednak nasz rodak wypunktował Kameruńczyka 60:54. Czwarta walka podczas MB Boxing Night 12 w Środzie Wlkp. to polsko-kolumbijskie starcie. Joel Julio długo nie dawał zapędzić się do narożnika. Jednak od trzeciej rundy Łukasz Maciec miał widoczną przewagę. Ostatecznie Polak wygrał w tej walce na najdroższych transferów w historii Lecha Poznań. Na nich Kolejorz wydał najwięcejTomasz "Joker" Nowicki znokautowany przez BrytyjczykaPo piątkowym ważeniu promotor walki Mateusz Borek mówi o tym, że że prawdziwy sport nie polega na obijaniu kolejnych kotletów tylko pięciu się do góry. W walce wagi junior średniej pomiędzy Tomaszem “Jokerem” Nowickim, a Louisem Greene’m o przysłowiowym “obijaniu kotletów” nie było mowy. Polski pięściarz mógł liczyć na wsparcie publiczności. Od trzeciej rundy zaczęły się dla Nowickiego ciężkie chwile. Po jednym z ciosów Brytyjczyka nasz rodak wylądował na deskach. Szybko pozbierał się i kontynuował walkę, która i tak zakończyła się przed czasem w piątej rundzie przez KO. Dokładnie w 2 minucie 54 sekundzie Luis Greene znokautował “Jokera”. Chcemy nokautu, hej Damian chcemy nokautu!Tak skandowała widownia zebrana na trybunach hali Zespołu Szkół Rolniczych w Środzie Wielkopolskiej podczas walki wieczoru w wadze superpiórkowej. Damian Wrzesiński skrzyżował w niej rękawice z Ismailem Galiatano z Tanzanii. Niesiony takim dopingiem średzkiej publiczności “Wrzos” wyprowadzał szybkie ciosy i unikał uderzeń przeciwnika. Galiatano podczas piątkowego ważenia powiedział, że nie przyleciał z dalekiej Tanzanii po to, żeby stać się ofiarą Damiana Wrzesińskiego. 32-letni mańkut postawił twarde warunki naszemu rodakowi. Jednak “Wrzos” niesiony fantastycznym dopingiem publiczności nie pozwolił rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Trójka sędziowska punktowała 98:92, 98:92 i 99:91 dla Wrzesińskiego. Damian Wrzesiński nie zakładał innej opcji jak wygrana w walce wieczoruPo zakończonej walce Damian Wrzesiński przyznał, że nie było dla niego innej opcji jak wygrana. Nie dopuszczałem innej myśli jak zwycięstwo. Od jakiegoś czasu mam kontakt z moim poprzednim trenerem, Tomkiem Dylakiem. To wielki, człowiek, wielki psycholog, wielki trener. Postawiłem sobie dzięki niemu taki cel i poukładałem sobie w głowie niektóre rzeczy. Tak naprawdę nie ma drugiej takiej osoby jak ja, której by tak zależało na wyniku. Na byciu jak najlepszym - powiedział “Wrzos” po zwycięstwie w walce wieczoru. - Poświęcam wszystko, całe swoje serce w to, co robię, w treningi itd. Ludzie sobie tak nie zdają sobie sprawy. Moja żona najbardziej wie jak to wygląda, dlatego ona mnie tak wspiera w tym moim sporcie. Ona wie ile ja poświęcam. Wszystko poświęcam dla treningów - dodał nasz rozmówca. "Wrzos" nie poczuł żadnego ciosu podczas MB Boxing Night 12Wielkopolski pięściarz ze stajni Tymex Boxing Promotion podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat walki. - Moje motto, które uwielbiam to słowa Feliksa “Papy” Stamma “Jak masz zadać jeden cios i jeden przyjąć to lepiej w ogóle nie zadawać”. To moja jest moja koncepcja na boksowanie. Nie jest sztuką wygrywać przez jakieś wojny, wymiany, przyjmowanie ciosów i szybko zakończyć karierę - zaznaczył “Wrzos”. - Najlepsi na świecie nie przyjmują w ogóle ciosów, a zadają mniej tych ciosów. Ale dochodzą one do celu. Praktycznie przez te dziesięć rund przyznam, że nie poczułem żadnego ciosu. Takie obcierki to się nawet nie liczy. To nie wpływa na mnie w ogóle. Z takim boksowaniem wiem, że mogę zajść daleko i troszeczkę dłużej boksować- powiedział zwycięzca piątkowej walki wieczoru. Damian Wrzesiński był gotowy na 10 rund w walce wieczoru MB Boxing Night 12“Wrzos” przyznał, że Ismael Galiatano niespecjalnie zaskoczył go podczas walki. - Myślałem, że troszeczkę bardziej na mnie ruszy. On chyba czekał na mój ruch. To była taka gra. Bawiliśmy się ze sobą. Miałem wrażenie, że czekał na to, żeby to ja więcej zaryzykował i bardziej zaatakował. Wtedy mógłby wykorzystać jakieś moje zmęczenie. Byłem nastawiony na 10 rund- zaznaczył Damian Wrzesiński. - Widziałem jego walki, że jest to bardzo twardy zawodnik. Kamil Łaszczyk wcześniej z nim boksował i miał ciężką przeprawę dziesięciu rundach. Znam Kamila, boksowaliśmy razem i jest to świetny pięściarz i miał ciężki orzech do zgryzienia z tym zawodnikiem- rozmówca odniósł się także do fantastycznej atmosfery, którą stworzyli kibice podczas walki wieczoru. - Jestem cały czas naładowany. Zwykle po walce idę do kibiców, robię sobie zdjęcie i dziękuję. Tutaj byłem tak naładowany emocjami i cały czas jestem, że musiałem wyjść, chwilę odsapnąć, napić się. Z tych emocji “odjechałbym” po walce- zdradził pochodzący ze Złotowa pięściarz. Co planuje Damian Wrzesiński na najbliższe tygodnie?Gala MB Boxing Night 12 “Wielkopolska Awantura” w Środzie Wlkp. przeszła do historii. Damian “Wrzos” Wrzesiński zapisał na swoim koncie 25 zwycięstwo w ringu. Jakie ma plany na najbliższe tygodnie? - Teraz zrobimy sobie kilka tygodni przerwy. Planuje wrócić do Anglii. Mam już z trenerem uzgodnione, że już w połowie czerwca jedziemy na fajne zgrupowanie bokserskie. Ale o tym dowiedzą się wszyscy w trakcie- podsumował Wrzesiński. Takie błędy popełniamy najczęściej podczas zakupu samochodu.... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
o tym się nie mówi środa wlkp